Jak wspierać i motywować dziecko do samodzielności i sprawnego funkcjonowania z fenyloketonurią?
- Data publikacji: 02.07.2019
- 15 min
Samodzielność zwiększa poczucie własnej wartości
Dlaczego warto dbać o rozwój samodzielności dziecka? Dlatego, że samodzielność wpływa pozytywnie na samoocenę dziecka, wiarę w jego własne możliwości, pewność siebie i wreszcie poczucie niezależności. Warto pamiętać, że samodzielność nie bierze się znikąd.
Jako rodzice często możemy „pochwalić się” tym, że nadmiernie się śpieszymy w rozwiązywaniu trudności dnia codziennego, wiemy lepiej niż nasze dziecko albo chcemy je uchronić przed trudnościami czy porażkami. Czasem trudno nam uwierzyć w zaradność naszych dzieci. Dwuletnie dziecko często dość nieporadnie próbuje swych sił podczas prób odpinania guzików, ubierania lalki, samodzielnie jedząc. Trzylatek jest gotowy do samodzielnego wkładania skarpet czy butów, mycia rączek i buzi, podejmowania decyzji o kolorze bluzki.
To prawda, że wiele czynności możemy zrobić lepiej i szybciej niż nasze dziecko, ale pamiętajmy, że wyręczając dziecko w pierwszych latach życia gasimy jego inicjatywę w dążeniu do samodzielności. Samodzielności, której zazwyczaj wymagamy, gdy nasze dziecko wchodzi w wiek adolescencji i staje się nastolatkiem. Co robić?
Przeczytaj również: dieta niskobiałkowa
Im szybciej zaczniemy uczyć nasze dziecko samodzielności, tym lepiej
Odpowiedni czas na tę naukę jest tu i teraz. To tak, jak z odpowiedzią na pytanie: „Kiedy jest odpowiedni moment na samodzielne zmagania z fenyloketonurią?”. Jednoznaczna odpowiedź na to pytanie jest trudna. Usamodzielnianie się dzieci jest procesem zależnym od wielu czynników. Optymalną postawą, wspierającą samodzielność dzieci jest postawa oparta na odkrywaniu wspólnie z dzieckiem jego ograniczeń i możliwości oraz przekraczaniu przez dziecko trudności, ale przy stałym wsparciu i obecności opiekuna.
Zaopiekuj się swoim PKU
Zaangażujmy nasze dziecko do „kontrolowania”, „opieki” nad fenyloketonurią już od najmłodszych lat. Zacznijmy od rozmowy. Jakiekolwiek nadamy imię chorobie nie sposób ukryć jej przed naszym dzieckiem. Rozmowę o fenyloketonurii należy dostosować do wieku i możliwości naszego dziecka. Im wcześniej to nastąpi i im więcej samodzielności wykaże dziecko od małego, tym łatwiej powinności wynikające z choroby staną się w przyszłości nieodłączną częścią jego życia oraz wytworzą dobre nawyki.
Dajmy cierpliwość, ale i wolność wyboru
Od początku bądźmy uważni, aby się nie śpieszyć. Choć naszemu dziecku zajmie więcej czasu ubranie się, czy zjedzenie obiadu, pozwólmy mu na to. W miarę upływu czasu czynności te będą coraz dokładniejsze i szybsze. Cierpliwość jest naszym sprzymierzeńcem. Dajmy naszemu dziecku prawo do dokonywania wyboru – na przykład co do tego, czy woli jabłko czy gruszkę. Dzięki temu nasz maluch poczuje się ważny.
Powiedzmy naszemu dziecku o konsekwencjach jego wyboru i najważniejsze – sami bądźmy konsekwentni, nawet jeśli będzie to dla nas trudne. Rozważnie obiecujmy naszym dzieciom – konsekwencja ma dotyczyć nie tylko zakazów, ale i obiecanych nagród. Nie obiecujmy naszemu dziecku wyprawy do lasu, kiedy wiemy, że następnego dnia pracujemy do późna, licząc, że nasze dziecko o tym zapomni. Wspieranie dziecka polega przede wszystkim na dawaniu przykładu swoim zachowaniem – dotrzymywaniu obietnic, umów, pokazywaniu jak sprzątać klocki czy smarować kanapkę.
Większość z nas ma tendencję do zwracania większej uwagi na negatywy i sygnalizowania tego otoczeniu. Dotyczy to nie tylko relacji z naszymi dziećmi. Postawa rodzica, która skupia się głównie na zwracaniu uwagi tylko na tym „co źle”, ostatecznie obniża motywację naszego dziecka do pozytywnego działania oraz wpływa negatywnie na jego samoocenę. Warto wziąć notes i na bieżąco notować: „co moje dziecko zrobiło dziś dobrze lub lepiej niż zazwyczaj?”. Chwalmy - doceniając postępy naszych dzieci, nazywajmy konkrety, np. „włożyłaś wszystkie klocki do pudełka, brawo”, „wróciłeś ze szkoły na czas”, „wypiłaś cały preparat, świetnie”. Na koniec dnia, przed snem spróbujcie podsumować, powtórzyć i powiedzieć dziecku o wszystkich jego zachowaniach, które nam się dziś podobały.
Nastolatki – liczą się jasne granice i wierność w małych rzeczach
Często nam rodzicom wydaje się, że kiedy nasze dziecko staje się nastolatkiem, to przychodzi „ten czas”, kiedy dziecko intuicyjnie, samo powinno wiedzieć, decydować i podejmować odpowiednie działania. Tymczasem dla nastolatka jest to czas, w którym zmaga się on z trudnymi zadaniami rozwojowymi. Zadania te związane są m.in. z akceptacją zmieniającego się ciała, poszukiwaniem własnej indywidualności, odrębności. Z jednej strony nasze dorastające dziecko „walczy” o swoją niezależność, z drugiej potrzebuje bliskości. Warto wtedy, zmierzyć nasze oczekiwania wobec nastolatka z odpowiedzią na pytanie – jak dotąd wychowywaliśmy nasze dziecko? Bowiem często okazuje się, że nasz nastolatek wychowywany był przez rodziców w przekonaniu o swojej niemocy. Pomoc oferowana dotąd przez rodziców była zbyt mało elastyczna. Od nadmiernie chroniącej, wyręczającej, zwłaszcza we wczesnym dzieciństwie do niedostatecznej w okresie adolescencji, kiedy zmęczeni i zrezygnowani mówimy „radź sobie sam” i przerzucamy odpowiedzialność za stężenia fenyloalaniny we krwi na 10-cio, 11-sto, czy 14-latka. Młody dorosły potrzebuje jasnych granic wyznaczanych przez rodziców. Wiara w gorliwość i odpowiedzialność nastolatka jest często złudna. Ku rozczarowaniu rodziców okazuje się, że milk shake ze znajomymi jest ważniejszy niż dobre stężenie fenyloalaniny. Warto sobie uświadomić, że nie milowy krok, a malutkie „kroczki” są wsparciem i towarzyszeniem naszemu dziecku we wkraczaniu w odpowiedzialną dorosłość.
Ale nic straconego. Gdy nasze dziecko jest już prawie dorosłe, wtedy najlepiej zacząć od szczerej rozmowy i wybaczenia sobie oraz dziecku popełnionych błędów. Wspólnie z nastolatkiem ustalcie zasady.
W tym okresie rozwojowym nie pomoże postawa zbyt liberalna, pobłażliwa ani zupełnie kategoryczna, kontrolująca. Pamiętając o zasadzie autopercepcji Bema, mówiącej o tym, że najchętniej przyznajemy rację argumentom, które sami wypowiadamy – zachęćmy nasze nastoletnie dziecko do skupienia się i nazwania problemu.
- Bez oceniania kogokolwiek, powiedzmy mu, co dla nas stanowi największy problem.
- Kolejno ustalmy, w czym nasz młody dorosły potrzebuje pomocy, a czym może zająć się sam. Na przykład: tata co dwa tygodnie w środę jeździ na pocztę wysłać bibułki do laboratorium, mama w piątek wieczorem zamawia żywność niskobiałkową, nastolatek na czwartek przygotowuje listę niezbędnych zakupów, tata odkurza, mama gotuje, nastolatek ściera kurze, itd.
- Spiszcie na kartce konkrety. Na początek niech nie będzie ich za dużo. Ustalcie konsekwencje za niewykonanie zadania, np. skrócenie czasu gry na komputerze, oglądania telewizji.
- Na zachętę warto ustalić nagrodę, np. wspólny wypad na basen, grę w chińczyka w niedzielne popołudnie, czy zostanie samemu na wieczór w domu.
Najważniejszy komunikat „Robisz to dobrze”
Dla naszego nastolatka bardzo ważne są informacje zwrotne, co zrobił dobrze. Każdego dnia chwalmy i zauważajmy pozytywy, mówmy o nich naszemu dziecku! To naprawdę działa.
Na zakończenie – nawiązując do zdjęcia chińskiej pułapki, z której siłowe próby uwolnienia się w większości są nieskuteczne, a kluczem do wolności jest zbliżenie do siebie palców - dbajmy o bliskość w relacjach z naszymi dziećmi – przytulajmy, słuchajmy, bądźmy uważni na ich potrzeby, także te dotyczące samodzielności.